Za nami pierwszy etap realizacji projektu „Polsko-Gruzińska Przyjaźń w Drodze do Niepodległości”, sfinansowanego w wysokości 58960 zł przez Ministerstwo Edukacji Narodowej w ramach konkursu „Międzynarodowa wymiana młodzieży”.
Już po raz trzeci w dniach 13.09.2018 r. - 22.09.2018 r. 24-osobowa grupa uczniów naszej szkoły wraz z opiekunami miała okazję kontynuować współpracę i zdobywać kolejne doświadczenia w ramach projektu wymiany młodzieży, którego pierwsza część odbyła się w Gruzji. Zarówno poprzednie edycje, jak i obecny projekt mają ogromne znaczenie dla wzmacniania relacji pomiędzy Polską a Gruzją. Są one dowodem na to, iż przyjaźń nie ma granic. Wizyty w ramach projektu oraz dialog kulturowy wzbudzają wśród uczniów miłość i szacunek do swoich ojczyzn oraz ich bogatego dziedzictwa kulturowego i historycznego. Są też elementem budującym postawę tolerancji i zrozumienia.
Relacja uczniów ZSOiZ w Ciechanowcu:
Wizyta w gościnnej Gruzji niestety już za nami, ale w dniach 18.09.2018 r. - 26.09.2018 r. będziemy gościli w Polsce 24-osobową grupę naszych gruzińskich przyjaciół. W naszym kraju obie grupy projektowe wezmą udział w uroczystościach związanych z 100 Rocznicą Odzyskania Niepodległości przez Polskę, warsztatach historycznych, wystawach czasowych, debacie w IPN w Krakowie, warsztatach fotograficzno-filmowych, językowych, a także w wyjazdach historycznych m.in. do Warszawy, Krakowa, Wieliczki, Oświęcimia i Zakopanego.
A oto uczniowska relacja z działań projektowych w Gruzji. Zapraszamy do lektury.
Dzień 1. 13 września
Naszą wspaniałą podróż mało kto zaczął wyspany. Każdy był tak podekscytowany wyjazdem, że z trudem zmrużył oko. Dla niektórych był to pierwszy lot samolotem, więc nic dziwnego, że towarzyszył nam także strach. Po długiej drodze z wspaniałymi widokami, dotarliśmy na lotnisko w Kutaisi, gdzie zaskoczeniem było dla nas gorące gruzińskie słońce, bo w Warszawie mieliśmy na sobie kurtki. Po powitaniu na lotnisku udaliśmy się do naszej zaprzyjaźnionej szkoły w Khashuri. Pierwszy raz widzieliśmy tak piękne góry, od których nie mogliśmy oderwać wzroku. W szkole przywitano nas tradycyjnym gruzińskim śpiewem i tańcem. Pani Dyrektor przywitała nas krótkim, ale treściwym przemówieniem, podczas którego przedstawiła program pobytu. Głos zabrał również Pan Dyrektor Eugeniusz Święcki, dziękując za wspaniałe przyjęcie. Przydzielono nas do naszych nowych rodzin, po czym udaliśmy się na kolację, gdzie pierwszy raz posmakowaliśmy gruzińskich potraw. Ten dzień był początkiem długo wyczekiwanej podróży, której nie zapomnimy do końca życia.
Dzień 2. 14 września
W tym dniu Gruzja przywitała nas gorącym południowym słońcem. Jako pierwsze mieliśmy zwiedzić skalne miasto Vardzia, gdzie rodziło się państwo gruzińskie. Po drodze podziwialiśmy wspaniałe krajobrazy gór Kaukazu. Na miejscu musieliśmy wejść na brzeg góry, na którym przewodniczka zdradziła nam tajniki życia Gruzinów żyjących tam przed laty. Na obiad pojechaliśmy do Akhalciche, gdzie później obejrzeliśmy zamek Rabati. Była to wspaniała lekcja tolerancji. Przez setki lat rozwijali go: Gruzini, Turcy, Rosjanie i Żydzi. Chętni mogli wejść na wieżę zamkową, skąd rozciągał się widok na pobliskie miasto oraz góry. Nie zwalniając tempa w drodze powrotnej, zmęczeni, uczyliśmy się z naszymi gospodarzami swoich trudnych i jakże oryginalnych języków. Po dotarciu do Khashuri, kolejny wieczór poznawaliśmy styl życia i kulturę prawdziwych gruzińskich rodzin. Ten dzień był wspaniały, myśleliśmy, że już nigdy nie zobaczymy tak niesamowitych miejsc, jednak nie wiedzieliśmy, co nas spotka w kolejnych dniach naszej podróży...
Dzień 3. 15 września
Trzeciego dnia pobytu w Gruzji oprócz zawiązania nowych przyjaźni i wspólnej nauki języków odwiedziliśmy Kvatakhevi, gdzie mogliśmy zobaczyć piękny klasztor. Ubrani w spódnice oraz chusty podziwialiśmy piękno przyrody i architektury. Następnie wybraliśmy się do Gori. Tam zjedliśmy przepyszne chaczapuri i chinkali. Najedzeni, pełni sił zwiedziliśmy Muzeum Józefa Stalina. Muzeum samo w sobie jest miejscem ukazującym, jakim by on człowiekiem. Około godziny 18.00 zmęczeni, ale także zadowoleni wróciliśmy do domów, by nabrać sił na kolejny dzień pełen wrażeń.
Dzień 4. 16 września
To już nasz czwarty dzień w Gruzji, krainie wina, biesiad i wspaniałego jedzenia. Tego dnia wstaliśmy wcześnie, bo czekała nas podróż na wschód kraju do przepięknego regionu Kakheti, słynącego przede wszystkim z churchkheli, czyli ,,Gruzińskiego Snickersa", jak to określili nasi przyjaciele. Jego smak był dla nas nowością, przez co pokochali go tylko niektórzy. Jako pierwsze odwiedziliśmy leżące u stóp gór jezioro Kvareli, nad którym znajdował się napis w języku gruzińskim znaczący ,,Kocham Kakheti". Następnie zajechaliśmy do widocznego z daleka zamku Gremi, świadczącym o waleczności i patriotyzmie narodu gruzińskiego. Kolejnym punktem naszego programu była wizyta w muzeum najznamienitszego pisarza tego kraju Aleksandra Chavchavadze. Usłyszeliśmy tam, jakim wszechstronnym i poważanym człowiekiem była ta postać. Równie duże wrażenie zrobiły otaczające dom poety ogrody, gdzie większość z nas pierwszy raz zobaczyła nierosnące u nas rośliny, na przykład bambus czy juki. Następnie głodni poszliśmy na obiad. Po jedzeniu niektórzy uczniowie z obu przyjacielskich krajów zainscenizowali spontaniczną ,,kłótnię". Doskonale komponowały się temperament gruzińskich kobiet i pewność siebie Polaków. Żeby podgrzać atmosferę zaczęliśmy śpiewać tradycyjne piosenki naszych ojczyzn (z czasem przyłączyli się nawet opiekunowie). Tej wspaniałej sytuacji nie da się opisać żadnym ze znanym nam języków. Ostatnią atrakcją tego dnia była wizyta w zabytkowej cerkwi Axali Shua Mta. Przypadkowo przyszło nam usłyszeć modlitwę prawosławnego mnicha, co wprowadziło w nas spokój i zadumę. Po tym pełnym niezapomnianym wrażeń dniu, udaliśmy się do swoich gruzińskich rodzin.
Dzień 5. 17 września
Tego dnia nasi opiekunowie pozwolili nam odpocząć trochę dłużej, więc spotkaliśmy się dopiero o 9:00. Przy szkole, zobaczyliśmy młodych Gruzinów tłumnie podążających na rozpoczęcie roku szkolnego. Dzisiaj naszym celem była zarówno stolica, jak i największe miasto Gruzji czyli Tbilisi. Podczas podróży podziwialiśmy połączenie architektury tradycyjnej z nowoczesną na brzegu rzeki, której polska nazwa to Kura a Gruzińska Mtkwari. Naszym pierwszym celem był przejazd kolejką na górski grzbiet Sololaki, skąd rozchodził się wspaniały widok na przepiękne Tbilisi. Mogliśmy tam stanąć obok mierzącego dwadzieścia metrów posągu przedstawiającego Matkę Gruzję. W jednej ręce trzyma ona wino dla przyjaciół, a w drugiej miecz na wrogów. Może być ona przykładem natury Gruzinów. Potem zeszliśmy do parku Rike, gdzie mogliśmy podziwiać Centrum Kultury, leżący na wzgórzu Pałac Prezydencki, oraz wejść na futurystyczny Most Pokoju, łączący dwa brzegi rzeki. Następnie wjechaliśmy na leżącą ponad 700 metrów nad Tbilisi górę Mtatsminda, skąd mogliśmy zobaczyć najodleglejsze części miasta, a nawet leżące za nim wzgórza. Potem pojechaliśmy na pyszny obiad podczas, którego utalentowani uczniowie dali nam spontaniczny koncert fortepianowy. Ostatnim obiektem jaki odwiedziliśmy było największe w Gruzji centrum handlowe, gdzie każdy znalazł coś dla siebie. Do Khashuri wróciliśmy pełni pozytywnej energii i chęci pokazania gruzińskim braciom naszej stolicy, Warszawy. Warto napisać także, czym zajmujemy się, gdy jesteśmy wieczorami u rodzin. Część uczniów spotyka się razem i wspólnie spacerują po jakże egzotycznym dla nas mieście. Jeden z naszych kolegów uczy Gruzinów gry na instrumentach, na przykład na gitarze i jak się okazuje jest to bardzo muzykalny i utalentowany naród. Jedno jest pewne, wszyscy czujemy się tam wspaniałe i jesteśmy zachwyceni gościnnością i otwartością tych ludzi.
Dzień 6. 18 września
Gruzja po raz kolejny powitała nas pięknym słońcem. Dzisiejszym celem była leżąca na zachodzie kraju, miejscowość Zugdidi. Odwiedziliśmy Pałac Dadiani, w którym urzędowała Księżniczka Samegrelo: Ekaterine Dadiani. Usłyszeliśmy tam historię jej rodziny, z którą liczyć się musieli nawet carowie Rosji i Napoleon. Oprócz historii mówionej, zobaczyliśmy dawną broń, portrety oraz meble. Na zewnątrz zrobiliśmy zdjęcia obok pięknej fontanny. Potem wszyscy pojechaliśmy na obiad, gdzie spróbowaliśmy regionalnych dań. Następnie przy muzyce polskiej i gruzińskiej granej w naszych busach, udaliśmy się do Rezerwatu Sataplia leżącego na wzgórzu nieopodal Kutaisi. Były tam figury dinozaurów, których ślady tam znajdowano, pszczele domy w skale oraz to, co zrobiło na nas największe wrażenie czyli szklany punkt widokowy, z którego widać było całe miasto. Zmęczeni po długiej podróży, wróciliśmy do naszych domów.
Dzień 7. 19 września
Na dzisiaj organizatorzy zaplanowali nam atrakcje w szkole. Na początku mieliśmy zorganizowane konkursy w grupach projektowych. Konkurencje były różnorakie. Od tanecznych, przez artystyczne, po sportowe. W większości z nich udało się wygrać grupie słowiańskiej. Gdy zdążyliśmy się trochę zmęczyć, zaproszono nas do szkolnej kuchni, gdzie wspólnie przygotowaliśmy narodowe dania gruzińskie, czyli khinkali i khachapuri, które potem zjedliśmy ze smakiem. Następnie dostaliśmy trochę czasu wolnego, podczas którego mogliśmy pograć wspólnie w koszykówkę lub piłkę nożną. W międzyczasie Pan Starosta, Pan Dyrektor oraz opiekunowie spotkali się z lokalnymi władzami, aby omówić dalszą współpracę szkół. Z pewnością miłą dla nich niespodzianką była zorganizowana przez władze samorządowe wycieczka na szczyt leżącej nieopodal góry, którą codziennie podziwialiśmy z Khashuri. Najważniejszą częścią naszego dnia była ewaluacja projektu. Na spotkanie w szkolnej auli zaproszeni zostali: władze samorządowe, rodzice, uczniowie, nauczyciele oraz inni goście. Wystąpienia dyrektorów obu szkół, oraz podziękowania umiliły nam występy artystyczne oraz tańce narodowe naszych kolegów z projektu. Zaś nasza grupa koncertem patriotycznym nawiązującym do tytułu projektu ”Polsko-gruzińska przyjaźń w drodze do niepodległości” wprowadziła wszystkich w nastrój historycznych wspomnień. Na koniec razem zaśpiewaliśmy słynne ,,We are the world", co podkreślało nasze braterstwo. Po oficjalnej części, mogliśmy bawić się i tańczyć do wszelkiego rodzaju muzyki. Już na koniec dnia, udaliśmy się do domów i ze smutkiem, pełni wspaniałych wspomnień spędziliśmy ostatni wieczór ze swoimi gruzińskimi rodzinami, które na zawsze pozostaną w naszych sercach.
Dzień 8. 20 września
Tego dnia musieliśmy pożegnać się z naszymi rodzinami. Z pewnością wielu z nas dostało zaproszenie na kolejne odwiedziny, co jest związane ze słynną gruzińską gościnnością. Po kilkugodzinnej jeździe przez piękne regiony tego kraju, dotarliśmy do hotelu leżącego nieopodal słynnego Batumi, czyli do Kobuleti. Można powiedzieć, że spędziliśmy ten dzień na wypoczynku, ponieważ już po pysznym obiedzie, na którym spróbowaliśmy dań kuchni azerskiej, udaliśmy się na plażę. Każdemu się tam podobało, bo jedni skorzystali z ciepłej wody i udali się popływać, a inni woleli zostać na brzegu i przysłuchiwać się morskim falom. Wieczorem mogliśmy kolejny raz integrować się z gruzińskimi braćmi więc spędziliśmy wieczór na zabawach i rozmowach.
Dzień 9. 21 września
Słońce, słońce i jeszcze raz słońce. To zdanie doskonale opisuje dzisiejszy dzień. Aż do obiadu mogliśmy wypoczywać na plaży, robić zakupy lub spacerować brzegiem cudownego Morza Czarnego. Po obiedzie pojechaliśmy do leżącego nieopodal parku miniatur. Zobaczyliśmy w nim najpiękniejsze miejsca tego pięknego kraju. Część z nich, jak np. Zamek Rabati, skalne miasto Vardzia, czy Pałac Dadiani mieliśmy okazję obejrzeć na żywo. Jak określili to Gruzini, kiedy nie masz czasu zobaczyć całą Gruzję, wystarczy przyjechać w to miejsce. Po powrocie do hotelu, mogliśmy zacieśniać coraz lepsze kontakty z przyjaciółmi, grać w różne zabawy integracyjne, albo przechadzać się brzegiem morza. Ten dzień minął szybko, ale jak każdy inny w tym pięknym kraju, będziemy z pewnością dobrze go wspominać.
Dzień 10. 22 września
To był nasz ostatni dzień w Gruzji. Jedni cieszyli się z powrotu do rodzin i przyjaciół, a drudzy płakali, bo nie chcieli żegnać się z tym pięknym krajem. Ale zanim nastąpiło pożegnanie, czekał nas jeszcze wspaniały dzień w Batumi. Gdy dotarliśmy rano do tego przepięknego miasta, podzieliliśmy się na grupy według swoich preferencji. Jedni woleli spacerować pełnym palm deptakiem, drudzy udali się na kolejkę linową, z której podziwiać można było całe miasto, a jeszcze inni korzystali z przejażdżki różnymi pojazdami. Na pewno na wszystkich duże wrażenie zrobiły nowoczesne wieżowce, widoczne nawet z plaży w Kobuleti. Potem razem udaliśmy się na obiad. Tym razem skosztowaliśmy kuchni ukraińskiej. Po posiłku czekała nas droga na lotnisko w Kutaisi. Na miejscu długo trwało pożegnanie z naszymi przyjaciółmi. Mimo, że wiedzieliśmy, iż zobaczymy się za miesiąc, wielu zakręciła się łza w oku. Ciężko było wsiadać do samolotu, wiedząc, że po raz ostatni oddycha się ciepłym gruzińskim powietrzem. W pragnieniach wielu z nas jest powrót do tego wspaniałego kraju, gdzie czuliśmy się tak, jak w domu albo nawet lepiej.
Maciej Moczulski